wtorek, 9 października 2012

15 Hair Project - Post 3 "Dzisiejsza rutyna"

Hello,

z uporem maniaka kontynuuję posty z 15 HP. Dzieje się tak dlatego, że moje wieczorne powroty z pracy uniemożliwiają mi zrobienie zdjęć np. OTTD lub zdjęcia czegokolwiek innego w przyzwoitym świetle . Dlatego też na razie post o tym co nie wymaga "sesji".

Dziś o rutynie, czyli jak wygląda moja obecna pielęgnacja włosów. Zacznę od wersji "hardcore", czyli maksymalnej ilości produktów jakiej używam, bo np. mam trochę więcej czasu niż zwykle.


OLEJOWANIE

Zacznę od olejowania, które jest już tak dobrze opisane i tak dobrze znane, że aż strach o nim pisać. Mimo wszystko ten zabieg tak znacząco odmienił kondycję moich włosów, że grzechem byłoby o nim nie wspomnieć. Olej jakiego aktualnie używam to Khadi (jego pełną recenzję zanjdziecie TU). W wielkim skrócie: nakładam go na nieumyte włosy oraz skórę głowy 2 lub 3 razy w tygodniu na ok. 5 godz. Z powodu chronicznego braku czasu, ostatnio tylko na ok.2.




MYCIE

 Po upływie 2-5 godz. myję włosy najczęściej Balsamem Baby Dream Fur Mama lub szamponem BabyDream, a ostatnio od czasu do czasu kofeinowym szamponem z Alterry (wszystkie te produkty są produkowane dla Rossmanna). Zabieg mycia staram się wykonywać przy użyciu letniej wody. Włosy myję zawsze 2 razy.










  Jeśli zdarzy mi się użyć  produkty do stylizacji zawierające sylikony lub lakier do włosów (choć w zasadzie dzieje się to bardzo rzadko), to sięgam po szampon mocno oczyszczający Schwarzkopf Bonacure Deep Cleansing. Raz na ok. 2 tygodnie robię cukrowy peeling skóry (przepis znalazłam na blogu Anwen).



MASKA


Na osuszone ręcznikiem włosy nakładam maskę, a właściwie to 2 maski i są to zazwyczaj maski z Biovaxu: na skórę głowy Biovax do włosów wypadających, a na długość Biovax migdałowy do suchych. Jednakże, moje włosy wielokrotnie dawały mi sygnały, że co za dużo to nie zdrowo i Biovaxu migdałowego (z dużą ilością protein) używam naprzemiennie z maską Natur Vital Aloesową, która zawiera więcej humektantów (nawilżaczy). Po zaaplikowaniu maski, włosy upinam, zakładam foliowy czepek, czasem podgrzewam go suszarką, opatulam całość ręcznikiem i pozostawiam produkt na min. 30 minut do góra 40. Po tym czasie bardzo dokładnie spłukuję maskę letnią wodą.







ODŻYWKA DO SPŁUKIWANIA

Czasem udaje mi się znaleźć chwilkę na nałożenie jeszcze odżywki d/s. Używam okrzyczanej przez "zakręcone" włosomaniaczki odżywki z Isany z olejkiem z babassu. Zauważyłam, że używana od czasu do czasu daje u mnie o wiele lepsze rezultaty niż używana po każdym myciu. Odżywkę spłukuję po ok. 5-10 minutach. Ostatnie płukanie zawszę wykonuję po strumieniem chłodnej wody, aby domknąć łuski włosa.





ODŻYWKA BEZ SPŁUKIWANIA


Po każdym myciu nakładam bardzo nie wielką ilość odżywki bez spłukiwania od połowy długości włosów aż po końce. Od dłuższego czasu stosuję tego typu produkt z firmy Joanna, a dokładnie odżywkę "Miód i Cytryna".








WCIERKA

Od dwóch miesięcy stosuję wcierkę Jantar. Zgodnie z zaleceniami po 3 tyg. stosowania robię kilkudniową przerwę. Początkowo rosło mi po niej mnóstwo baby hair, a skalp znacznie mniej się przetłuszczał, po ludzku mówiąc, włosy trochę dłużej niż zwykle zachowywały świeżość. Natomiast od ok. 2 tyg. nie zauważam już tak pozytywnych efektów. Baby hair praktycznie nie ma, a z przetłuszczaniem zaczęły się spore problemy. Sądzę jednak, że składa się na to kilka różnorodnych czynników, m. in. przerwa w piciu skrzypo-pokrzywy i totalny brak czasu na wykonanie soku jabłkowo-pietruszkowego. Mimo wszystko na razie nie odstawię Jantaru, tylko zacznę nową suplementację i wprowadzę zmiany w diecie...



ZABEZPIECZENIE KOŃCÓWEK

W tym celu stosuję od ponad pół roku odrobinę oleju kokosowego i kroplę żelu hialuronowego z alantoiną i pantenolem. Przed rozpoczęciem stosowania tych produktów moją największą zmorą włosową było rozdwajanie, a nawet "roztrajanie" końcówek, co uniemożliwiało zapuszczenie włosów o klika cm więcej niż za łopatki, gdyż końce musiałam bardzo często podcinać. Po kilkutygodniowym stosowaniu tego duetu problem praktycznie zniknął, a włosy wreszcie nie musiały co chwilę tracić na długości, właściwie to nie pamiętam kiedy ostatnio je skracałam. Dopełnieniem tego pozytywnego wpływu na moje końce jest jeszcze połysk bez obciążenia i nawilżenie, które ciężko mi uzyskać bez tych produktów.




Tak wygląda moja pielęgnacja w wersji hardcore. Jeśli nie mam czasu na zrealizowanie wszystkich kroków, ograniczam się do mycia, nałożenia odżywki bez spłukiwania, wcierki Jantar oraz zabezpieczenia końcówek.


DIETA I SUPLEMENTACJA

Tu dochodzimy do sedna sprawy - "jesteś tym co jesz". Muszę przyznać, że ciężko mi niestety wprowadzić pewne produkty czy dania z nich przyrządzone do mojej diety z czysto prozaicznego powodu - chroniczny, niekontrolowany, niechciany brak czasu, ale będę się starać jeszcze bardziej! A to dlatego, że przekonałam się na własnych włosach i skórze, że naprawdę WARTO. Najlepsze rezultaty na swoich włosach widziałam, gdy stosowałam powyżej opisane zabiegi pielęgnacyjne równocześnie z prawie codziennie pitym koktajlem jabłkowo-pietruszkowym, naparem ze skrzypo-pokrzywy, zażywaniem preparatu drożdżowego oraz jedzeniem większej niż zwykle ilości warzyw oraz różnego rodzaju otrębów. osy rosły jak zwariowane (co w moim przypadku wcześniej graniczyło z cudem), pojawiało się mnóstwo baby hair, i co ważne wypadało mi naprawdę niewiele włosów. Teraz mam przerwę w piciu pokrzywy, ale już niedługo wrócę do zażywania drożdży, bo z piciem mi nie wyszło. Staram się kilka razy w tygodniu pić soki warzywne (ostatnio z firmy Fortuna). Od jutra zacznę również pić siemię lniane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz