czwartek, 1 listopada 2012

Ulubieńcy października 2012

W tym miesiącu trochę "kolorówki", pielęgnacji i jeden niekosmetyczny ulubieniec.

No to jedziemy.

Podkład Rimmel Wake me up. 




Pełna recenzja TU . Tak jak podejrzewałam podkład ten sprawdza się u mnie znacznie lepiej w chłodniejsze dni. Pisząc lepiej mam na myśli, że nie świecę się po nim niczym disco ball już po dwóch godzinach. Efekt może nie matowej, ale też nie świecącej cery utrzymuje się ok.5-6 godz. Czyli naprawdę w porządku.


Puder Golden Glow z Wibo stosowany jako bronzer pod kości policzkowe. 




Kupiłam go wiosną, ale niespodziewanie tuż po zakupie zostałam szczęśliwą posiadaczką bronzera z Victoria's Secret i Wibo musiał cierpliwie poczekać na swoją kolej. No i doczekał się, co więcej, został odznaczony tytułem "ulubieńca". Produkt jest dość ciemny, ale po nałożeniu na wypudrowaną twarz wygląda świetnie, bardzo dobrze się rozciera i co mnie najbardziej zaskoczyło, utrzymuje się bardzo długo. Nie wiem jeszcze jak z jego wydajnością, jak na razie mogę powiedzieć, że nie jest najgorzej.Wydaje mi się, że jest w aktualnej promocji Rossmanna.


Puder rozświetlający Avon Shimmer Powder stosowany jako róż




Nie mam pojęcia czy ten puder jest nadal dostępny w ofercie Avonu, bo kupiłam go ok. 1,5 roku temu. Trochę poużywałam, a później odszedł w zapomnienie, gdyż zaczęłam testować inne tego typu produkty. Wróciłam do niego teraz, kiedy moja twarz nie jest opalona.
Posiadam odcień Peach (brzoskwinia), który świetnie ożywia twarz i nadaje jej ciepłego tonu. Jeśli chodzi o trwałość to jest naprawdę przyzwoita. Dziwię się tylko jak można go było nazwać pudrem, bo nałożony na całą twarz dałby efekt Oompa Loompa ;) Czyli idealny na Halloween :)





Z kolorówki to byłoby na tyle. Teraz czas na pielegnację twarzy. 

  La Roche Posay - Hydrene Legere, czyli wersja lekka




Do tego kremu wracam zawsze w okresie jesiennym, bo wtedy też używam kremów złuszczających z kwasami. Specyfiki te mocno przesuszają skórę, a Hydrene pomaga jej odzyskać równowagę. W lecie trafiłam na sporą przecenę tego kremu i kupiłam go wtedy już z myślą o jesieni. Kremik ten zawiera glicerynę, więc w obawie przed zapychaniem (choć z informacji na opakowaniu można wyczytać, że nie jest komodogenny) tuż przed aplikacją dodaję kroplę żelu hialuronowego (podwójny żel hialuronowy 2%) z Biochemii Urody.




Czas na włosy.
Octowa płukanka do włosów.


Jest to ulubieniec typu "home made".
Płukankę przygotowuję z dwóch szklanek zimnej wody i jednej łyżki octu jabłkowego. Spłukuję nią włosy na samym końcu, czyli po umyciu i wypłukaniu ich zwykłą wodą. Włosy są lekko usztywnione i bardzo lśniące. Nie stosuję tej płukanki częściej niż raz w tygodniu (włosy myję ok.4 razy w tyg.), gdyż zauważyłam, że za często stosowana za bardzo zakwasza łuskę włosa i włosy wyglądają na przesuszone.



Woda perfumowana Victoria's Secret - Very Sexy For Her2 - EDP



Jak dla mnie jest to kwintesencja zapachu na jesień i zimę. Nie jestem fanką bardzo ciężkich zapachów, a już na pewno nie takich, które powodują atak duszności wśród przebywających w pobliżu osób. Woń jest ciepła, troszkę cięższa, ale nie dusząca i do tego bardzo kobieca. Zapach nadaje się zarówno na dzień jak i na wieczór. Na skórze utrzymuje się bardzo długo, a na ubraniach wręcz nieskończenie długo ;)


Ulubieniec niekosmetyczny.

A teraz czas na mojego ulubieńca muzycznego, który poprawia mi humor, zwłaszcza, w samochodzie gdy jestem w drodze do pracy a tu surprise - w radio nadają „Widok” w wykonaniu Mariki. Piosenka mega pozytywna i bardzo klimatyczna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz